Scenka rodzajowa z dnia wczorajszego.
WYSTĘPUJĄ:
On, ja i rośliny
Ja: – Widziałam wczoraj piękne malutkie rododendroniki. To chyba miniaturki są. Walczyłam z pokusą i nie kupiłam.
On: – Jestem z Ciebie dumny.
Ja: – Ale ciągle za mną chodzą…
On: – Chcesz je kupić?
Ja: – Nie wiem. Boję się, że to może być już jakaś choroba… kwiatoza, roślinoza…. diabli wiedzą. Chyba muszę zacząć się leczyć.
Po chwili:
Ja: – Ech… Ale takie ładne były…
On: – Dobrze, to po drodze podjedziemy do tego sklepu i mi pokażesz.
Ja: – Tylko nie pozwól mi ich kupić. Spróbuj mi je obrzydzić.
On: – Dobrze. Damy radę.
Wchodzimy do sklepu.
Ja: – O rety! – krzyk przerażenia. – Nie ma ich! Wykupili!
On: – To jest znak, że jednak nie były dla ciebie.
Gorączkowe poszukiwania, rozglądanie się po kwiatowych półkach…
I nagle…
Ja: – Jej! Są! Są! Popatrz! Teraz dali je na górną półkę! Nigdy nie patrzę na górną półkę. Wczoraj były niżej. Rany! Dobrze, że je jednak znalazłam!
On: – O! Ładne. To może jednak weźmiesz ten ciemnoróżowy?
Ja: – Nie tak miałeś mówić.
On: – No dobrze. Nie kupuj ich. Będą tu pewnie jeszcze nie raz.
Ja: – No nie wiem… Wczoraj było ich tu znacznie więcej. Takie ładne to ludzie wykupili. O! Patrz jakie ten będzie miał piękne kwiaty! O! A ten drugi też ładny, prawda? A ten trzeci ma takie śliczne drobniuteńkie listeczki. Pewnie i kwiatuszki będą malutkie…
On: – To może jednak sobie kupisz?
Ja: – Tak? Tak mówisz? A który ładniejszy?
Wyszliśmy ze sklepu z trzema.
KURTYNA
No nie pomaga ten chłop, nie pomaga. 😉
Ale rododendrony, w tym azalia japońska, są naprawdę ładne. 🙂
Dziś w słońcu jeden z kwiatów azalii się otworzył. Istny cud natury! 🙂



