Powolutku…. po cichutku… ostrożnie na paluszkach skrada się pan poniedziałek…
To znak, że zostały mi już tylko wakacyjne wspomnienia i podarowane przez Bałtyk kamyki. Kamyki w heklowanych przeze mnie ubrankach.

Żegnaj lato na rok…
Znowu trzeba wziąć byka za rogi i zmierzyć się z szarą rzeczywistością.