Z cyklu: detektyw na tropie – Kto niszczy gałązki?

Od kilku dni zauważam ślady „obcego” na balkonie.
A to złamana główka aksamitki, a to naderwane listki… Dziś to już było lekkie przegięcie. Po powrocie z pracy mój wzrok przyciągnęła zmitrężona (czyli smętnie zwisająca) młodziutka gałązka wymarzonej forsycji.
Ślady wskazują na stworzenie latające. Zostawiło mi bowiem „prezent” (lub – jak kto woli – poszlakę) przy doniczkach pod ścianą z oknem. Gość ów musiał więc odważyć się wtargnąć w głąb balkonu.
Podejrzewam srokę, która od kilku dni bacznie przygląda się moim roślinnym poczynaniom. Jeśli nie robi tego osobiście to pewnie donosi innemu draniowi. 😉
Wcześniej nie wiązałabym tych faktów ze sobą, ale naprawdę nigdy aż tak często nie łypała na mnie z gałęzi. A od kilku lat sroki mają gniazdo na drzewie tuż obok. Hm…
Niech to dunder świśnie. Nie mam nic przeciwko gościom. Niech sobie przylatują, ale… niech nie niszczą. Co za dranie! 😉

Przedstawiam dowód rzeczowy:
forsycja
A oto poszlaka:
kupa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *